Podsumowanie roku szkolnego może przypominać wyliczankę wydarzeń dostępnych na naszych kontach Facebook, IG i TikTok.
Jednak pod koniec kolejnego, już szóstego roku naszej działalności warto wyciągnąć esencję tego, co każdego dnia staramy się robić. A staramy się pokazać, że nauka to nie tylko książki, testy, zadania domowe i słowo „matura” odmieniane przez wszystkie przypadki. Chcemy zapewnić naszym uczniom możliwość przetestowania na własnej skórze tego, co zwiemy kształceniem ogólnym. Jak to robimy?
Staramy się stawiać naszych uczniów w sytuacjach, które wymagają od nich wyjścia poza ramy, w których funkcjonują i nauczenia się czegoś nowego o sobie i innych. U podstaw leży nauka, rzecz jasna, wspomagana przez nasze wieloletnie projekty z firmami TBI i FANUC – kolejna grupa naszych uczniów przystąpiła do egzaminów w Akademii Młodego Operatora CNC, a najlepsi zdobyli stypendia TBI. Ale w DLO unikamy specjalizacji, dlatego nasi uczniowie uczą się nie tylko sterowania robotem przemysłowym, ale też wrażliwości na innych ludzi. DLO zawsze stawiało na wolontariat, jednak ten rok, za sprawą naszych wyjątkowych uczennic, pozostanie na długo w pamięci podopiecznych Zespołu Szkół Specjalnych i Domu Opieki „Złota Jesień” w Raciborzu oraz placówki opiekuńczo-wychowawczej w Samborowicach. Także warsztaty dla naszych uczniów na temat życia osoby z ADHD oraz na temat walki z depresją cieszyły się wśród uczniów sporym zainteresowaniem i pomogły zrozumieć, jak ważna jest pomoc rówieśnicza i atmosfera w szkole, w której wszyscy czują się na miejscu i u siebie. Wycinek właśnie tej atmosfery staramy się przekazać naszym gościom w trakcie Dnia Otwartego w DLO, który u nas nie polega na nudnym oprowadzaniu po klasach (skądinąd bardzo ładnych). Dzień Otwarty to poważne przedsięwzięcie, które ma za zadanie nauczyć uczniów planowania, przygotowywania i realizacji kampanii reklamowej, angażującej każdego ucznia naszej szkoły i zakończonej podsumowaniem oraz wnioskami na kolejny rok. Jednak nic nie kształci tak jak podróże. Te poważne i refleksyjne jak do Muzeum w Oświęcimiu, te przydatne – jak wyjazd na Euroweek czy do teatru w Opolu na „Ziemię Obiecaną” (w piątek wieczorem i jeszcze byli zachwyceni), no i te dla czystej radości z życia – do Włoch lub/i Gdańska. Wszystko to jeszcze przetykane spotkaniami z inspirującymi ludźmi i wszelakiej maści konkursami: kaligraficznym, krajoznawczym, fotograficznym, o kulturze Włoch i wreszcie naszym niezmiernie popularnym (dziękujemy!!!) Ogólnopolskim Konkursem Literackim, w którym po raz kolejny powiało grozą i to z całej Polski. Poza tym jeszcze gotowaliśmy włoskie specjały na Dniach Kultury Włoskiej i grzebaliśmy w ogrodzie – wszystko to realizując program nauczania, tanecznym krokiem zbliżając się do matury (skoczność tańca zmniejsza się stosownie do roku nauki). Nasi czwartoklasiści zatańczyli po raz ostatni i to tak, że potem było sprzątanie przez tydzień, ale było widać, że można mieć dość nauki, ale ciężko rozstać się z ludźmi. Taka jest kolej rzeczy: nasi maturzyści wychodząc mijają się w drzwiach z wchodzącymi kandydatami do pierwszej klasy. Zobaczymy, co fajnego da się zrobić w przyszłym roku.